Strony

28 stycznia 2016

Filiżanka kawy, czyli post kawą płynący.

"Niech pożywienie będzie lekarstwem..." tak rzekł Hipokrates, dumny "ojciec" medycyny. To fakt, liczne badania naukowe potwierdzają, że pożywienie może być lekarstwem, a my powoli wychodzimy z "ciemnogrodu" i coraz częściej krytycznie spoglądamy na nasze talerze. Istnieje grupa produktów, co do których nie mamy wątpliwości i bez wahania mówimy o ich dobroczynnych dla zdrowia właściwościach. Jest też grupa produktów, co do których wciąż toczą się spory i nadal błądzimy we "mgle faktów". Do tej grupy można zaliczyć KAWĘ, która choć cieszy się ogromną sympatią całego świata jednocześnie spełnia rolę "straszaka" i często kojarzy się z napojem, który jako pierwszy powinien zostać odsunięty w przypadku choroby. Czy aby na pewno? Jako fanka kawy postanowiłam przestudiować temat i podzielić się z Wami znalezionymi na ten temat informacjami.

ZACZYNAMY!



Czy po kawie stanę się geniuszem? Być może...:)

Kawa wpływa na ośrodkowy układ nerwowy, "podkręca obroty" naszego mózgu i nie daje nam zasnąć. Właśnie za to ceniona jest przez miliony ludzi. Mówi się, że "wschód Słońca najlepiej oblewać filiżanką dobrej kawy" i dużo w tym racji, bo kofeina zawarta w kawie może nas szybko postawić na nogi. 

Jak to się dzieje, że kawa stawia nas na nogi i sprawia, że myśli przejrzyste krążą nam szybciej po głowie?

Cały sekret tkwi w blokowaniu receptorów adenozyny w mózgu. Adenozyna to neuroprzekaźnik będący "sygnałem zmęczenia". Receptor to miejsce, do którego przyłącza się adenozyna-"sygnał zmęczenia" , dzięki czemu staje się aktywna, a my robimy się senni. Podsumowując jeśli kofeina zawarta w kawie blokuje receptor adenozyny w mózgu, to "sygnał zmęczenia" jest nieaktywny, a my czujemy się rześko, bo jesteśmy na, tzw. "trybie czuwania"! 
Poza tym kofeina pobudza krążenie krwi, dzięki czemu nasz mózg jest lepiej ukrwiony co sprzyja utrzymaniu koncentracji i przejrzystemu myśleniu ;)


Czy nasze serce pokocha kawę?

Jeśli chodzi o związek serca z kawą to na Facebooku można by nadać mu status "to skomplikowane".
Brak jest jednoznacznych danych, które potwierdzałyby lub obalały dobry, bądź zły wpływ kawy na pracę serca. Oto małe podsumowanie faktów, które przybliżą Wam jak wygląda sytuacja:

 + Kawa wpływa pozytywnie na układ krążenia, ponieważ:

* pobudza krążenie, co sprawia, że narządy (w tym serce) są lepiej ukrwione, a przez to wydajniej pracują
* zawiera kwas chlorogenowy należący do polifenoli, które wzmacniają śródbłonek naczyń krwionośnych
* wspomniany wyżej kwas chlorogenowy powoduje również "wymiatanie" wolnych rodników, które uważane są za jeden z czynników powodujących choroby układu sercowo-naczyniowego

- Kawa wpływa negatywnie na układ krążenia, ponieważ:

* "wypłukuje" potas i wapń, czyli pierwiastki decydujące o kurczliwości mięśni, w tym mięśnia sercowego
* prawdopodobnie powoduje (>uwaga trudne słowo<) HIPERHOMOCYSTEINEMIĘ, tj. nadmierne gromadzenie homocysteiny (aminokwasu) w organizmie, co może prowadzić do powstania zmian miażdżycowych

Podsumowując: to, czy kawa zapobiega chorobom serca i to, czy może je pogłębiać jest nadal niejasne. Dobra wiadomość jest taka, że według badań kawa nie powoduje arytmii serca.





Przychodzi baba do lekarza, a on mówi "ma pani nadciśnienie-proszę odstawić kawę." Naprawdę?!

Przez długie lata pierwsze zalecenie, które cisnęło się na usta jeśli u kogoś zdiagnozowano nadciśnienie tętnicze brzmiało: "proszę odstawić kawę". Fakt jest taki, że spożycie kawy powoduje wzrost ciśnienia tętniczego lecz jest on niewielki i krótkotrwały (utrzymuje się 2-3h). Z kolei osoby, które piją kawę regularnie uodparniają się na takie działanie kofeiny i kawa ciśnienia im nie podnosi! 


Co ma kawa do cukrzycy, chorób neurologicznych i nowotworów?

Pomimo tego, że kawa przez długi czas uważana była za napój, który przynosi naszemu zdrowi same starty ostatnio pojawia się wiele badań, które ją uniewinniają.

* Cukrzyca typu II i choroby neurologiczneNaukowcy coraz częściej potwierdzają fakt, że kawa może zmniejszyć ryzyko wystąpienia cukrzycy typu II i wybranych chorób neurologicznych (np. choroby Parkinsona).

* Choroby nowotworowe Kwas chlorogenowy to cenny składnik występujący w kawie, który jako członek zacnej grupy polifenoli usuwa z organizmu wolne rodniki przyczyniające się do rozwoju nowotworów. Badania pokazują, że picie kawy zmniejsza, m.in. ryzyko zachorowania na nowotwór macicy. Jednak z drugiej strony podczas parzenia kawy powstaje akryloamid, czyli paskudny związek uznany za czynnik rakotwórczy. Podsumowując: dane dotyczące wpływu kawy na ryzyko wystąpienia choroby nowotworowej są nadal niejednoznaczne, więc warto zachować zdrowy umiar w delektowaniu się tym napojem!




Druga strona medalu, czyli czarna strona małej czarnej...

Pomimo wielkiej sympatii do kawy muszę zachować profesjonalny obiektywizm i opowiedzieć również o jej wadach. 



* Kawa kontra mocne kości

Pierwszym poważnym mankamentem picia kawy jest fakt, że utrudnia wchłanianie wapnia. Za sprawcę tego niecnego czynu uznaje się kwas szczawiowy, który tworzy z jonami wapnia nierozpuszczalne związki (szczawiany wapnia). Finalnie nasz organizm nie jest zainteresowany wchłanianiem wapnia w takiej postaci. Niestety jest to poważny uszczerbek dla organizmu, ponieważ wapń jest bardzo ważny, szczególnie jeśli chodzi o mocne kości. Jednak nie ma co wpadać w panikę i w popłochu wyrzucać opakowań z kawą przez okno. Jeśli w Waszej diecie pojawia się odpowiednia ilość wapnia, a liczba wypijanych filiżanek kawy nie jest większa niż 4 to możecie spać spokojnie-kawa aż tak dużego spustoszenia w Waszych kościach nie zrobi. 

* Kawa kontra wchłanianie żelaza

Wspomniany kwas szczawiowy to również nieciekawy partner dla żelaza. Kawa poprzez zawartość tegoż kwasu powoduje zmniejszone wchłanianie żelaza, który również jest bardzo ważnym pierwiastkiem dla naszego organizmu. Jego niedobór może powodować niedokrwistość, która wiąże się z wieloma nieciekawymi objawami, m.in. zmęczeniem, sennością, obniżoną koncentracją, 

* Kawa kontra choroby przewodu pokarmowego

Paradoks-w dawnych czasach kawa używana była do leczenia chorób przewodu pokarmowego, a dziś uważana jest za czynnik, który może powodować zaostrzenie objawów tych chorób.
Zapewne znacie wiele "kwiatków" z historii medycyny, a jeśli nie to proponuję lekturę książki pod tytułem "Stulecie chirurgów", gdzie opisany jest, m.in. przypadek, gdy pomysłodawcę narkozy uznano za wariata. Nasza wiedza na temat działania kawy, podobnie jak narkozy ewaluowała, więc obecnie możemy stwierdzić, że kawa w chorobach przewodu pokarmowego nie pomaga. 

Jeśli cierpisz na chorobę wrzodową żołądka lub dwunastnicy, zespół jelita drażliwego to kawę odstaw. Niestety picie małej czarnej może zaostrzyć ból, a tego nikt by przecież nie chciał. Kawa pobudza również wydzielanie żółci, więc odstawić ją powinny również osoby chorujące na zapalenie pęcherzyka żółciowego, czy choroby wątroby.



Kawa kawie nie równa...czyli o rozpuszczalnej, 3 w 1 
i tej prawdziwej słów kilka...


Zacznijmy od kawy PRAWDZIWEJ, czyli kawy, która powstaje poprzez zbiór nasion kawy, następnie ich palenie, mielenie i pakowanie w hermetyczne opakowania (opcja mielenia może być pominięta i wówczas cieszymy się kawą w ziarnach, a jeszcze bardziej cieszymy się z tego, że sami musimy je mielić! ;))

Uprawą kawy zajmuje się 70 państw na świecie, m.in. Brazylia, Kolumbia, Costa Rica, Meksyk, Indie, Kenia, Etiopia.

Rynek zdominowały dwie odmiany kawy: ARABICA (70% rynku) i ROBUSTA (około 30% rynku). Lepszym gatunkiem jest Arabica o lekko kwaskowatym, delikatnym smaku. Tylko z tej odmiany jest możliwe uzyskanie kawy najwyższej jakości, bez żadnych domieszek. Jest droższa od Robusty, ponieważ ma większe wymagania w kwestii warunków uprawy (różnica w cenie wynosi ok 30%). Arabica posiada jednak pewną wadę (choć w niektórych przypadkach to zaleta)- ma mniej kofeiny niż ziarna Robusty.


źródło: http://www.commerciopolska.pl

Najszlachetniejsze odmiany Arabica to:

*Arabica Excelso Kolumbia (ok 70zł/kg)
*Arabica Kostaryka (ok 90zł/kg)
*Tarazzu (ok 30zł/kg)
*Arabica Etiopia Djimmah (ok 40zł/kg)
*Jamajka Blue Mountain (ok 100zł/kg)
*Kopi Luwak (kilka tysięcy zł/kg !)

Palona, ale jak, po co...?

Surowe ziarno kawy posiada 25 substancji aromatycznych, a proces palenia jest magicznym etapem, który pozwala na wydobycie prawdziwego potencjału aromatycznego ziarna. Sprawia, że z kawy wydobywa się aż 700 substancji zapachowych i smakowych. Niezły wynik! Jest to bardzo ważny proces, ponieważ od temperatury i czasu trwania palenia ziaren zależy smak przyszłej kawy!

Jeśli chodzi o stopień palenia, eksperci twierdzą, że najbardziej wartościowa jest kawa średnio palona. W Polsce najczęściej sprzedaje się kawę ciemno paloną

PALENIE JASNE = przeprowadzane w najniższej temperaturze; kawa ma kwaskowaty posmak i dużą zawartość kofeiny!

PALENIE ŚREDNIE = najpopularniejsza z technik, sprawiająca, że kawa staje się lekko gorzka, a poziom kofeiny spada do optymalnego poziomu.

PALENIE CIEMNE = odbywa się w najwyższej temperaturze w porównaniu do innych metod i sprawia, że ziarna kawy nabierają gorzkiego smaku tracąc niemal całą kofeinę....

PODSUMOWUJĄC: Im dłuższy proces palenia tym większa gorycz i mniejsza zawartość kofeiny w kawie!






Jeśli chcemy zaoszczędzić czas i zależy nam na wygodzie to zdecydowanie lepsza będzie kawa mielona. Kupując kawę mieloną zawsze zwracajmy uwagę na sposób jej pakowania. Najlepsze będzie opakowanie próżniowe, które w warunkach domowych zastąpimy szczelnie zamkniętą puszką.

Nie ukrywajmy-kawa w ziarnach przewyższa jakością kawę mieloną, więc jeśli zależy nam na wysokiej jakości i aromacie roznoszącym się po całym domu wybierzmy kawę w ziarnach. Najlepiej jeśli zakupu dokonamy w sklepie sprzedającym ziarna kawy luzem, na wagę. Możemy wtedy zobaczyć ziarno kawy i sprawdzić jego jakość. Świeże ziarno będzie chrupiące, a kiedy rozgryziemy je w ustach da intensywny smak. Z kolei jeśli mamy do czynienia ze starym ziarnem będzie ono gumowate i gorzkie po rozgryzieniu. Kupując kawę luzem, z worków pytajmy sprzedawcę o datę jej palenia i zwróćmy uwagę, czy ziarna przechowywane są w zamkniętym worku/beczce.

UWAGA! Kupowanie kawy w specjalistycznych sklepach, małych palarniach ma naprawdę duże znaczenie. Kawa palona sprzedawana na skalę masową, po zakończonym procesie palenia studzona jest mgłą wodną. Gorące ziarno z łatwością chłonie wodę, co sprawia, że nabiera objętości i w konsekwencji płacimy nie za kilogram kawy, lecz za niecały kilogram kawy + wodę. W małych palarniach ziarna kawy ochładzane są zimnym powietrzem, więc za wodę nie płacimy!



"Kawa" rozpuszczalna...

Zacznijmy od podstaw, czyli od procesu wytwarzania kawy rozpuszczalnej. Jak to się dzieje, że mamy piękne ziarno kawy, a po kilku chwilach powstaje z niego...proszek?!

"Cud techniki" nie jest tu właściwym określeniem, bo według mnie produkcja kawy rozpuszczalnej to żaden cud, a jedynie stworzenie produktu mocno przetworzonego...a takich nie lubimy!
Początek produkcji kawy rozpuszczalnej wygląda dość niepozornie: ziarno podlega paleniu, tak jak w przypadku kawy prawdziwej. Następnie ziarna mieli się  i przygotowuje z nich gigantyczny zbiornik naparu! Z naparu oddziela się drobiny kawy, a pozostałą część cieczy wymraża. Znając wielu producentów i chęć szybkiego zarobku, mając kilka różnorodnych etapów technologicznych do wyboru, na którymś z nich pojawi się jakiś [ups!] dodatek jakieś [ups!] zafałszowanie. Kupując kawę prawdziwą w ziarnach widzimy ziarno kawy, nie ma tu miejsca na oszustwo. Natomiast w przypadku kawy rozpuszczalnej nawet nie wiemy z jakiego ziarna jest ona przygotowywana....jeśli lubimy kupować "kota w worku" to proszę bardzo. Dodatkowo powinien zniechęcić Was fakt, iż kawa rozpuszczalna zawiera mniej kofeiny.


"Kawa 2 w 1", "Kawa 3 w 1", czy dużo znaczy lepiej?

Nie będę "owijać w bawełnę" i powiem wprost: jest to "kawa" najniższej jakości, która właściwie nie powinna być nazywana kawą. Sypiąc taki wynalazek do filiżanki nałykacie się więcej cukru i innych dodatków niż kofeiny. Jak zawsze wybór należy do Was: jakość, czy wygoda?

Producenci kuszą nas hasłami mówiącymi o tym, że kawa w saszetce ma delikatny smak, pełny aromat (co?!) i pobudza przez cały dzień....<chwila na śmiech>....To, że ma delikatny smak to pewnie prawda, bo kawy w niej niewiele...
Kolejne zaskoczenie...2 w 1, czyli co? Kawa z mlekiem albo kawa z cukrem, tak? A 3 w 1 to pewnie kawa z cukrem i mlekiem? Dodawanie wydaje się proste, ale w tym przypadku obliczenia się nie zgadzają, gdy spojrzymy na skład "kawy instant".

Weźmy "pod lupę" skład jednej z kaw " 2 w 1":

syrop glukozowy, całkowicie utwardzony olej z ziaren palmowych, kawa rozpuszczalna 11%, cukier karmelizowany, stabilizatory (E340, E451, E452, E331), białka mleka, maltodekstryna, sól, emulgatory (E471, E472e), aromaty

Jaka jest Wasza opinia na temat takiego składu? Jak pewnie zauważyliście w saszetce zarezerwowano tylko 11% dla kawy i to rozpuszczalnej, czyli mocno przetworzonej. Skoro w opakowaniu znajduje się 11 % kawy to wygląda na to, że  nie ona jest tutaj bohaterką, a produkt powinien nazywać się raczej "Cukier 3 w 14".

Zdecydowanie odradzam picie tego rodzaju kawy! Pisząc wyżej o pozytywnym wpływie kawy na nasze zdrowie z pewnością nie miałam na myśli takiej, ekhm..."KAWY". Syrop glukozowy, utwardzony tłuszcz. cukier karmelizowany, maltodekstryna, emulgatory, aromaty i stabilizatory narobią więcej szkód niż pożytku w naszym organizmie.




Tic-tac ma tylko 2 kcal, a kawa...też???

Potwierdzam kawa ma tylko 2 kcal, ale jest tu wiele "ale". Tak mało kalorii będzie miała "mała czarna" i to "prawdziwa czarna" bez żadnych dodatków. Co z resztą kaw i kawopodobnych napojów? Żeby się za wiele nie rozpisywać przygotowałam małe zestawienie kaloryczności kaw w przeliczaniu na filiżankę (100ml) :

* Kawa czarna bez cukru = 2 kcal

* Kawa czarna + łyżeczka cukru = 22 kcal 
KAŻDA KOLEJNA ŁYŻECZKA CUKRU + 20 kcal !

* Kawa + mleko 2,0% (30 ml tj. 3 łyżki)  = 63 kcal

* Kawa + mleko 3,2% (30 ml tj. 3 łyżki) = 76 kcal

* Kawa + mleko zagęszczone, niesłodzone (30ml tj. 3 łyżki) = 40 kcal

*Kawa + mleko zagęszczone, słodzone (30ml tj. 3 łyżki) = 100 kcal

* Kawa latte (250ml-szklanka) = ok 200 kcal

* Kawa latte + syrop smakowy + bita śmietana = około 450 kcal (!)

* Kawa cappuccino (filiżanka) = 55 kcal




Kawa kawie nierówna i jak to bywa w dzisiejszych czasach pod jednym produktem kryje się kilkadziesiąt różnych. Wybór należy do Was. Morał z tego wpisu jest taki, że kawy nie należy się bać, ale powinno się pić ją z umiarem i najlepiej w postaci kawy czarnej przygotowanej ze świeżo zmielonych ziaren! 

26 stycznia 2016

Mała czarna zamknięta w filiżance :)

"Czarność węgla, przejrzystość bursztynu, zapach mokki, gęstość miodowego płynu..."


Mała czarna, lecz nie w postaci sukienki wieczorowej, a czarnego, aromatycznego płynu, na którego punkcie oszalał cały świat! Mowa o KAWIE, która zaraz po ropie naftowej jest najbardziej znaczącym surowcem światowego handlu. Nikogo to nie dziwi, bo jej aromat, smak, a przede wszystkim właściwości "otwierające nam oczy" sprawiają, że mało kto się jej oprze ;)

Od wyboru kawy można dostać zawrotu głowy: w ziarnach, mielona, rozpuszczalna, 3 w 1, zbożowa, aromatyzowana itd. Jednym słowem JEST W CZYM WYBIERAĆ, ale ale... jak do tego doszło, że dziś pijemy czarny jak węgiel i przejrzysty jak bursztyn płyn?

Legendy mówią, że zaczęło się od skromnego pasterza imieniem Kaldi,  który zauważył, że jego kozy zjadają "jakieś owoce jakiegoś krzewu" i nagle stają się bardziej energiczne. Zaniósł te dziwne owoce duchownemu, który spalił je, a ze spalonych ziaren przyrządził napar. Był zachwycony jego smakiem i aromatem, a co więcej odkrył, że jego wypicie pozwala mu na modlitwę przez caaaałą noc. Tak podobno narodziła się kawa...



"Starbucks" w Afryce?! 
Poproszę espresso z masłem i solą!

Zanim z owoców kawowca zaczęto przygotowywać napar jedzono je na surowo, prosto z krzewów niczym jagody. "Sklejano je" masłem i solą i robiono "kulki mocy", które dodawały wojownikom sił podczas walki. Tak było w I tysiącleciu p.n.e., ale jadąc w egzotyczną podróż do Afryki nie zdziwcie się jeśli zamiast cappuccino, czy latte lokalna ludność zaserwuje Wam...mocną (!) kawę z dodatkiem masła i soli...Nota bene ciekawe jak wyglądałby "Starbucks" w Afryce? :D Sama chciałabym wiedzieć jak smakuje taka kawa, ale mam wrażenie, że to produkt z serii "nie róbcie tego w domu" i najlepiej zamówić ją u profesjonalistów ;)


Na nasz kontynent kawa przedostała się prawdopodobnie w XVII-XVIII w. Wersje tego jak dotarła do Europy są różne: jedni mówią, że władca Holandii otrzymał szczep kawowca, a inni, że Turcy uciekający w popłochu po przegranej bitwie pod Wiedniem zostawili u nas spore zapasy kawy. 
Jak było tak było-należy się cieszyć, że kawa do nas dotarła ;) 

Polak pionierem?

Jeśli chodzi o losy kawy w Europie to trzeba wspomnieć, że nasz rodak-Jerzy Franciszek Kulczycki miał spory wpływ na spopularyzowanie tego napoju w Europie. Założył w Wiedniu pierwszą europejską kawiarnie (podobno wykorzystywał zapasy kawy i wiedzę pozostawioną przez pokonanych Turków). Jednocześnie zapoczątkował on picie kawy "na bogato", tj. z cukrem, mlekiem.

"Świeżo zmielona sadza", "Wyciąg ze starych butów", czyli pierwsze opinie na temat kawy i jej początki w Polsce

Początki kawy nie były łatwe. Ze względu na jej specyficzny smak, ludzie po pierwszym łyku stwierdzali, że smakuje jak "świeżo zmielona sadza", czy "wyciąg ze starych butów".

Przygotowywanie kawy podczas jej "wchodzenia na rynek" również nie należało do najłatwiejszych. Trzeba się było sporo narobić żeby przygotować aromatyczny napar. Dziś cieszymy się luksusem w postaci kawy zmielonej, lecz kiedyś KAWA BYŁA SPRZEDAWANA TYLKO W ZIARNACH, A MIELIĆ JĄ TRZEBA BYŁO SAMODZIELNIE W DOMU. Oczywiście, nawet w zaawansowanym technologicznie współczesnym świecie mielimy ziarna, ale robimy to z większą łatwością, ponieważ robi to za nas ekspres..a dawniej trzeba się było namachać ;)

Gdy już oswojono się ze smakiem kawy i jej mieleniem zaczęły powstawać kawiarnie, które stały się miejscem spotkań. Pierwsza kawiarnia w Polsce powstała w ..................GDAŃSKU! ;)

Najczęściej serwowano tam "kawę po polsku", czyli kawę mocną z dużą ilością tłustej śmietanki.
Słabą kawę nazywano "kawą niemiecką" lub "kawą śląską". Od kiedy zasmakowano w mleku, śmietance i cukrze, kawę w postaci słabego naparu bez dodatków pijano tylko w trakcie postu w celu umartwiania się :D
Jeśli zamożnej szlachcie nie chciało się wychylać szlacheckiego noska poza posiadłość zatrudniała specjalną służbę zajmującą się tylko i wyłącznie parzeniem kawy...prywatny barista w domu? 
Czemu nie!



Idziemy na spacer po lesie, a tu kawa chrzęści nam pod nogami!

  
Niestety II Wojna Światowa pozbawiła nas luksusu picia kawy. Na szczęście potrafiliśmy odnaleźć się w tej trudnej sytuacji nie rezygnując ze szklaneczki "małej czarnej". Nie była to może taka sama kawa jak przed wojną, ale dawała namiastkę prawdziwej. 
Kawę robiono  z...................ŻOŁĘDZI! Surowiec darmowy, ogólnodostępny i prosty w obsłudze, czyli idealny na takie czasy. Niestety kawa żołędziowa nie zawierała kofeiny, lecz za to dawała namiastkę przedwojennych spotkań przy "małej czarnej", co z psychologicznego punktu widzenia na pewno miało zbawienne działanie w tak smutnych czasach.

Wy PIĘKNI i MŁODZI również możecie poczuć smak dawnych lat przygotowując kawę żołędziową w domu! Macie dwie możliwości:



OPCJA NR 1 DLA AKTYWNYCH: Wybrać się do lasu, nazbierać żołędzi i przygotować kawę.
Wspaniały przepis serwuje nam Herbiness !

PLUSY: 
+ satysfakcja z własnoręcznego zbioru żołędzi
+ prozdrowotna wycieczka do lasu
+ kawę mamy hmm..za "free"!

MINUSY:
- dłuższy czas przygotowania kawy
- nie każdy ma dąb w pobliżu

OPCJA NR 2 DLA MNIEJ AKTYWNYCH: Kupić gotową mąkę żołędziową i przygotować kawę.
Jeśli chodzi o przepis to wystarczy wsypać mąkę na patelnię (ilość zależy od zapasów kawy jakie chcemy zrobić) i uprażyć ją, czyli zrobić "palenie kawy". Prażymy do momentu aż mąka osiągnie brązowy kolor! Gotowe! ;)

PLUSY
+ metoda dużo szybsza niż zbieranie żołędzi

MINUSY:
- znowu siedzimy w domu!
- płacimy za mąkę i to nie mało...KILOGRAM MĄKI ŻOŁĘDZIOWEJ KOSZTUJE OKOŁO 10zł



KTO JEST KAWOSZEM I KTO PIJE "SIEKIERĘ" Z RANA?

Jeśli chodzi o ilość wypijanej kawy to wbrew pozorom nie Włosi zajmują tu pierwsze miejsce...!
Najwięcej kawy wypija się w SKANDYNAWII ! Cóż...nic dziwnego skoro tak tam szaro i sennie..

Każdy kraj ma własną kulturę picia kawy, więc możecie poczuć się zawiedzeni lub przeciwnie-mile zaskoczeni sposobem picia kawy za granicą.
W Polsce z rana lubimy sobie strzelić mocną, czarną kawę, która postawi nas na nogi. Z kolei jadąc do Włoch możecie zauważyć, że rano pije się kawę z mlekiem, śmietanką, cukrem- słabą i delikatną. Dopiero w godzinach południowych Włosi serwują włoskie, zwalające z nóg espresso.
Małe włoskie espresso z pewnością przypadnie do gustu kawoszom ceniącym aromatyczną i mocną kawę. Jeśli jednak nie należycie do koneserów mocnej kawy prawdopodobnie polubicie picie kawy "po amerykańsku", czyli z dużą ilością wody i mleka.


Kawa to "czarne złoto"-cały świat oszalał na jej punkcie. Dzisiejszy wpis dał Wam namiastkę "historii kawą płynącej". Już niedługo zaserwuję Wam kolejną dawkę "kawowych faktów", m.in.:

* Czy kawa zdrowia doda? 
* Czy mała czarna podniesie nam ciśnienie?
* Kawa prawdziwa vs. rozpuszczalna
* 3 w 1-czy to dobry interes?
* Kawa tuczy, czy odchudza?




A teraz czas się rozbudzić żeby nie przespać całego dnia! Proponuję małą czarną bez dodatków! ;)








7 stycznia 2016

Zima nie-zła, czyli styczniowy kalendarz kulinarny!

Za oknem biało, zimno, wszyscy zaczęli jakoś tak szybko chodzić a do tego poubierani są w trzy warstwy ubrań. Może oznaczać to tylko jedno: ZIMA ZNÓW NAS ZASKOCZYŁA..a szczególnie drogowców ;)

Dni są krótkie i dość szare, witaminy D brak więc snujemy się senni bez sił witalnych w zapasie. Co by tu zrobić żeby pomimo zimowej aury zyskać wiosenną energię? Myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest aktywność, bycie w ruchu, a przy okazji dostrzeżenie, że śnieg też ma swój urok! 
W ramach styczniowych aktywności proponuję zapełnić swój kalendarz WYDARZENIAMI KULINARNYMI. Nic tak przecież nie poprawia humoru i nie rozgrzewa jak pyszna szama! ;)

                               Nie pięknie?!


Co przygotował dla nas styczeń, czyli WYDARZENIA KULINARNE NA POCZĄTEK ROKU!

 8 stycznia: kolacja charytatywna "Kucharze Dzieciom" 
(Leśniakowizna-woj.mazowieckie)

Stołówki szkolne w Polsce nie zachwycają swoim wyposażeniem oraz jakością wydawanych posiłków. Pewnie na palcach jednej ręki można by policzyć te, do których "nie można się przyczepić". Problem ten dostrzegają, m.in. kucharze, którzy jako ludzie z branży widzą ogromne niedociągnięcia w kwestii sprzętu i sposobu przygotowywania potraw. To właśnie grupa kucharzy po raz drugi organizuje charytatywną zbiórkę pieniędzy na wyposażenie stołówek szkolnych, pod hasłem "Kucharze Dzieciom". Tym razem akcja odbędzie się na terenie Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Leśniakowiźnie. Bilet wstępu to 10zł, a w cenie mamy zapewniony napój i przekąskę (zupa krem z selera/roladki drobiowe z warzywami). Organizatorzy przygotowali też inne niekuliarne atrakcje! ;)

Link do wydarzenia: KLIK


10 stycznia: kulinarne atrakcje w szczytnym celu, czyli kulinarnie z 
Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy ! (cała Polska)

Do charytatywnej zbiórki pieniędzy w ramach corocznej imprezy WOŚP przyłączyło się wiele znanych postaci. W ten dzień macie szczególną okazję połączyć przyjemne z pożytecznym poprzez, np. wylicytowanie wspólnego gotowania z finalistką tegorocznej edycji "MasterChef"-Anną Budny!
Do wyboru będziecie mieli kuchnię polską, francuską, włoską (również w wersji wegetariańskiej).
Zbiórkę pieniędzy na szczytny cel wspierają również liczni blogerzy, którzy wystawiają na aukcję różnorodne przedmioty. Jedną z blogerek angażujących się w akcję jest Smaczna Pyza oferująca koszyk z własnymi przetworami (m.in. dżemy, konfitury, grzyby marynowane). Zachęcam Was do licytacji i wsparcia tej wspaniałej inicjatywy-poprzez mały wkład możecie dokonać wielkich rzeczy!
Poniżej podaję linki do licytacji (więcej tego typu akcji znajdziecie na stronie http://aukcje.wosp.org.pl

Licytacja wspólnego gotowania z Anną Budny: KLIK

Licytacja przetworów własnej roboty blogerki Smaczna Pyza: KLIK


11 stycznia: Dzień Wegetarian (cała Polska)

Tego dnia zapowiada się prawdziwe roślinne święto! Myślę, że nawet osoby, które na co dzień pałaszują mięsne potrawy mogą tego dnia przerzucić się na dania roślinne i przekonać się, że też mogą być one pyszne i stanowić urozmaicenie diety bogatej w produkty pochodzenia zwierzęcego! Wypatrujcie wegetariańskich niespodzianek, które z pewnością będą na Was czekały w restauracjach, barach, kawiarniach!

11-17 stycznia: "Alternatywnie, IV KAWA Festival" (Poznań) 

Powiem szczerze, że jako kawoszka jest podekscytowana tym wydarzeniem, a przede wszystkim jego motywem przewodnim, który brzmi "ALTERNATYWNIE". Co to oznacza w praktyce? Zacytuję tłumaczenie organizatorów:

W ostatnim czasie niezwykle popularne stały się alternatywne metody parzenia kawy, m.in. aeropress, chemex, dripper czy cold brew, na dobre zagościły w polskich kawiarniach. Nie oznacza to wcale, że kawiarnie muszą się skupić wyłącznie na takim rozumieniu hasła przewodniego. Temat zakłada również możliwość subiektywnej interpretacji, która może zaowocować nowymi, niekonwencjonalnymi rozwiązaniami. Temat główny to inspiracja do opracowania indywidualnych propozycji kawiarni festiwalowych. Z pewnością będzie "Alternatywnie"!

Ceny propozycji festiwalowych w każdym lokalu są ujednolicone i wynoszą:

Kawa=6zł, deser=7zł, zestaw=10zł !

Strona wydarzenia: KLIK

 

16 stycznia: Dzień Pikantnych Potraw (cała Polska)

Ten dzień to prawdzia gratka dla fanów pikanterii w kuchni. 16 stycznia możemy celebrować to święto sypiąc do naszych potraw chilli, ostrą paprykę, pieprz i inne "ogniste dodatki". Nie bez powodu święto to przypada na okres zimowy-pikantne potrawy nieźle rozgrzewają! Darujcie sobie jednak świętowanie jeśli macie wrażliwe przewody pokarmowe!
Wypatrujcie pikantnych propozycji w lokalnych restauracjach, barach itp. itd. lub świętujcie w domowym zaciszu!

24 stycznia: Warsztaty kulinarne-kuchnia staropolska
"Szaleństwa w kuchni-czyli potrawy staropolskiego karnawału"
 (Pałac w Wilanowie)

Oferta warsztatów kulinarnych jest naprawdę bogata i z pewnością nie jest to jedyne tego typu wydarzenie w styczniu. Zdecydowałam się jednak na opisanie tych konkretnych warsztatów, ponieważ łączą w sobie świetny motyw w doskonałym otoczeniu. Uczestnicząc w warsztatach macie okazję gotować według receptur pochodzących z pierwszych polskich książek kucharskich i to w tak historycznym i przepięknym otoczeniu! W styczniu warsztaty nawiązują tematyką do karnawału natomiast w następnych miesiącach organizatorzy prezentują zupełnie inne potrawy z kuchni staropolskiej! Zastem jeśli spodoba Wam się styczniowa edycja macie okazję zgłębiać tajniki kuchni staropolskiej w kolejnych miesiącach!

Link do strony wydarzenia: KLIK




5 stycznia 2016

SOK 100%

Sok to sok. Niby tak, a jednak coś poszło nie tak. "Houston mamy problem", problem z sokami. Dlaczego? Producenci dwoją się i troją, by ubrać swoje produkty w piękne szaty imitujące sok. A w środku kartonu soku brak. Do tego będąc nieświadomymi konsumentami (i nic w tym dziwnego, bo mnogość produktów przerasta najlepszych) często "wrzucamy do jednego worka" NAPÓJ, SOK i NEKTAR. Jest to podstawowy błąd, który w dłuższej perspektywie może naprawdę niekorzystnie odbić się na zdrowiu, choć w naszym mniemaniu jest to "niewyobrażalne, bo przecież pijemy soki owocowe, a one są taaakie zdrowe". Cóż. Na początek warto sobie uświadomić, czym różnią się te trzy produkty: SOK, NAPÓJ i NEKTAR. 

 Polskie soki wysokiej jakości OGRODY SABINU


NAPÓJ-> zdecydowanie nie polecam tego typu produktów. Dają nam ZŁUDZENIE, że robimy coś dla zdrowia, a w rzeczywistości zamiast sporej dawki zdrowych owoców możemy nałykać się CUKRU, SYROPU GLOKOZOWO-FRUKTOZOWEGO, BARWNIKÓW, AROMATÓW, KONSERWANTÓW...
Prawda jest taka, że OWOCE W NAPOJACH TO JEDYNIE DODATEK...

Polskie prawo nie reguluje tego, co w napojach pojawić się może. Producenci mają zatem pełne pole do popisu. Wykorzystują to bez skrupułów. Przyjrzymy się bliżej przeciętnemu składowi napoju:

CZY PIJĄC NAPÓJ ŁYKAMY OWOCE? OTÓŻ NIE...!!!
  • napoje zawierają od 3 do 20% owoców, które pochodzą z pulpy (tj.skoncentrowany przecier owocowy przetwarzany wielokrotnie, a przez to tracący wszelkie walory zdrowotne) lub z koncentratu owocowego (dzieję się tu to samo co w przypadku pulpy)
  • napoje oprócz tego, że zawartością owoców nie grzeszą zawierają wiele niemiłych niespodzianek w postaci barwników, konserwantów, aromatów; W tym miejscu ważna informacja dla dumnych rodziców: barwniki mogą nasilać objawy nadpobudliwości u dzieci!!!
  • napoje są mocno dosładzane i to nie tylko cukrem, ale także SZTUCZNYMI ŚRODKAMI SŁODZĄCYMI (m.in. aspartam, acesulfam K). Są to środki SZTUCZNE podejrzewane o wywoływanie nowotworów, chorób skóry i dróg oddechowych, oraz niekorzystny wpływ na płodność

SKŁAD NAPOJU NIE JEST REGULOWANY ŻADNYMI NORMAMI ! 

NAPÓJ = MAŁO OWOCÓW (a jeśli już są to przetworzone tyle razy, że równie dobrze mogłoby ich nie być) + DUŻO CUKRU LUB CO GORSZA SZTUCZNYCH ŚRODKÓW SŁODZĄCYCH + BARWNIKI, AROMATY, KONSERWANTY

Radzę napojów UNIKAĆ!





A CO Z NEKTARAMI-NAPOJEM BOGÓW?!

Sprawa wygląda TROCHĘ lepiej niż w przypadku napojów, ale z pewnością współczesne nektary nie mogą być okrzyknięte "napojem bogów".
Istotną przewagą nektarów nad napojami jest fakt, iż ich skład warunkują odpowiednie normy!

Producenci mają w tym przypadku mniejsze pole do popisu, ponieważ nie mogą dodawać barwników, aromatów, konserwantów!!!

Nektar to SOK ROZCIEŃCZONY WODĄ Z DODATKIEM CUKRU I KWASKU CYTRYNOWEGO (choć dodatek kw.cytrynowego nie jest regułą).

Niestety producenci nektarów korzystają z możliwości rozcieńczania soku wodą (co obniża koszty produkcji) oraz szczodrze sypią do nektarów cukier.
Zawartość cukru w nektarach wynosi średnio 20 łyżeczek w litrze !!! Oznacza to, że do naszej szklanki trafia około 5 łyżeczek cukru !!!
  
Zawartość cukru w nektarach jest imponująca, ale niestety w negatywnym sensie. Prawda jest taka, że główną rolę w nektarach gra woda (nawet 440ml w 1 l nektaru) oraz cukier !

Czytając skład zwracajmy również uwagę na KOLEJNOŚĆ WYMIENIANYCH SKŁADNIKÓW!!!
ZŁOTA ZASADA: SKŁADNIKI WYMIENIANE SĄ W KOLEJNOŚCI MALEJĄCEJ,
czyli jeśli na pierwszym miejscu jest cukier oznacza to, że jest go najwięcej!!!




A teraz czas na produkt, który jakością zdecydowanie wygrywa z napojami i nektarami. Jeśli chcemy wzbogacić nasz jadłospis w cenne składniki zawarte w owocach WYBIERAJMY SOKI. 

                                       Polskie soki wysokiej jakości OGRODY SABINU


Skład soków (podobnie jak nektarów) obwarowany jest normami, które zabraniają dodatku barwników, aromatów, konserwantów! Możliwy jest także dodatek cukru, ale producenci soków korzystają z tego przywileju rzadziej niż w przypadku napojów i nektarów. 

KILKA WSKAZÓWEK DOTYCZĄCYCH WYBORU SOKÓW:
  • szukajmy na opakowaniach słowa "SOK", ponieważ jeśli rzeczywiście mamy do czynienia z sokiem producent będzie się tym chwalił, a nie jedynie wymieniał smaki
  • pamiętajmy, że rzucający się w oczy wielki napis "SOK 100%", "SOK PRAWDZIWY" nie jest gwarancją, że w środku faktycznie znajduje się sok! Napis "Sok 100%" może być jedynie nazwą handlową! ZAWSZE CZYTAJMY SKŁAD PRODUKTU!
  • zapewnienia producentów soków i nektarów, że produkt nie zawiera konserwantów, barwników, aromatów to tylko CHWYT MARKETINGOWY, ponieważ sok i nektar nie może ich zawierać!

  • wybierajmy soki ze świeżych owoców, nie z koncentratu czy pulpy (jak pisałam wyżej owoce przechodzą wtedy tyle procesów technologicznych, że zdążą stracić niemal wszystkie walory), unikajmy soków zawierających napis "z odtworzonego soku"!
  • sięgajmy po świeże, jednodniowe soki, które ZAWSZE znajdują się w lodówkach (inaczej mogłyby ulec zepsuciu), ale zachowajmy czujność również w tym przypadku! Wielu producentów wycwaniło się lokując swoje niejednodniowe soki, napoje i nektary w lodówkach. Robią to, pomimo, że ich produkty tego nie potrzebują....ale tym sposobem budują dobry wizerunek swoich produktów i zwodzą klientów!
  • jeśli zdecydujemy się na wybór soku spoza lodówki (czyli pasteryzowanego, który ma dłuższy termin przydatności do spożycia) sięgajmy po te W BUTELKACH. Dlaczego? Soki przelewane do butelek poddawane są ŁAGODNEJ PASTERYZACJI, czyli przeprowadzanej w temperaturze, która zabija tylko DROBNOUSTROJE nie powodując utraty wartości odżywczej. Co innego soki pasteryzowane w kartonach-producenci stosują w ich przypadku pasteryzację w wyżej temperaturze, która powoduje znaczny ubytek wielu cennych składników!
  • wybierajmy SOKI MĘTNE-mają one więcej wartości odżywczych, gdyż są mniej przetworzone, zawierają cząstki owoców a to już jest oznaka naturalności. Co więcej badania naukowe wykazały, że MĘTNY SOK JABŁKOWY zawiera WIĘCEJ SKŁADNIKÓW CHRONIONĄCYCH NAS PRZED NOWOTWORAMI (tj. czterokrotnie więcej flawonoidów) !!!

Niestety Polacy najczęściej sięgają po napoje. Dlaczego? Kuszą ceną, a producenci wykorzystują brak świadomości konsumentów w kwestii różnic między sokiem a napojem.

Osobiście polecam Wam soki mętne, z widocznym osadem, przelewane do butelek, bez dodatku cukru i produkowane ze świeżych owoców. Rynek spożywczy jest bezlitosny dlatego często na pierwszy plan wybijają się wielkie koncerny, a lokalni producenci oferujący produkty wysokiej jakości odsuwani są na dalszy plan! 



Polecam Wam polskich producentów soków jabłkowych z Żabina- OGRODY SABINU.
Oferują BIO soki jabłkowe ZE ŚWIEŻYCH OWOCÓW, nie z koncentratu! Ponadto nie mają one dodatku cukru, są naprawdę przepyszne! Miałam okazję spróbować soków o smaku: jabłko, jabłko-czarny bez, jabłko-malina, jabłko-aronia, jabłko-żurawina. Każdy z nich był przepyszny i z czystym sumieniem mogę Wam polecić tego POLSKIEGO PRODUCENTA SOKÓW!
Jeśli chcielibyście poczytać więcej odsyłam Was do ich strony internetowej: KLIK


4 stycznia 2016

Gdy codziennie zjadasz jabłko, to lekarza widzisz rzadko!

Jabłko to owoc legendarny można powiedzieć, że ten, który zadecydował o losach ludzkości 
(Adam, Ewa i jabłko). 
Symbol grzechu, ale na pewno nie tego dietetycznego!

Zima, która hula za oknem to czas kiszonek, przetworów, mrożonek. Niestety biały puch, choć pięknie wygląda nie jest sprzymierzeńcem roślin. Dlatego w ten zimowy czas korzystamy z dobrodziejstw płynących do nas statkami z krajów pławiących się w Słońcu. Na naszym stole pojawiają się goście zza granicy: mandarynki, pomarańcze, banany, granaty, kiwi itp. itd.

Jeśli dobrze przyjrzymy się owocom dostępnym w zimę na straganach, półkach sklepowych na pewno dostrzeżemy jeden owoc, który jest nam znany z polskich sadów: JABŁKO.
O nim będzie dziś mowa, ponieważ jabłko równie często co egzotyczne owoce gości w zimowym menu, a przy tym dostarcza wiele cennych składników wzmacniających nas w ten trudny czas ;)



 "Gdy codziennie zjadasz jabłko, to lekarza widzisz rzadko!"
czyli o tym DLACZEGO WARTO CHRUPAĆ JABŁKO?!

  • Jabłko to owoc NISKOKALORYCZNY = jabłuszko ma w sobie jedynie 36-93 kcal  (zależy to od wielkości i odmiany)

  • Jabłko to CENNE ŹRÓDŁO BŁONNIKA (konkretnie pektyn należących do frakcji błonnika rozpuszczalnego). Pektyny to składnik na wagę złota, gdyż wiążąc wodę pęcznieją i powodują, że treść pokarmowa zwiększa swoją objętość przez co DŁUŻEJ CZUJEMY SYTOŚĆ. Nie bez powodu jabłko to częsty symbol poradni dietetycznych ;) Dodatkowo pektyny ODTRUWAJĄ nasz organizm, ponieważ WYCHWYTUJĄ TOKSYCZNE ZWIĄZKI (m.in. toksyny bakteryjne, metale ciężkie).
  •  Jabłko to owoc, po który powinny sięgać osoby chorujące na cukrzycę! Ze względu na dużą zawartość pektyn powodują powolne, stopniowe wchłanianie glukozy zapobiegając nagłym wyrzutom insuliny do krwi. Uwaga! Osoby chorujące na cukrzycę powinny sięgać po świeże jabłka, a unikać gotowanych, suszonych, pieczonych (zwiększa to ich indeks glikemiczny).
  • Jabłko to dobre źródło KWASU URSOLOWEGO, który dedykowany jest przede wszystkim SPORTOWCOM oraz polecany jest W PREWENCJI I TERAPII CHORÓB NOWOTWOROWYCH.  Dlaczego sportowcom? Badania na myszach sugerują, że kwas ten zmniejsza wielkość komórek tłuszczowych oraz zwiększa siłę i masę mięśniową. Zaznaczam, że są to wstępne badania na zwierzętach, więc powinny być traktowane jak ŚWIATEŁKO W TUNELU, a nie jako potwierdzone dowody naukowe (ale nadzieja jest! ;)) Dlaczego kwas ursolowy jest ważny w prewencji i w terapii nowotworów? Związek ten wykazuje działanie antymutagenne (mutacja to podstawa do rozwoju raka), antyoksydacyjne (czyli wymiata wolne rodniki przyczyniające się do rozwoju komórek rakowych) oraz antyproliferacyjne (czyli hamujące podziały komórek rakowych) i hamujące angiogenezę (czyli uniemożliwiające komórkom rakowym tworzenie naczyń krwionośnych, które je odżywiają).
  • Jabłko to cenne źródło kwercytyny, czyli związku należącego do cudownej grupy POLIFENOLI.  Zawartość tego związku w jabłkach przewyższa dawkę znajdującą się w borówce czarnej, jeżynie, moreli, truskawce, winogronach czarnych, czy wiśniach.
KWERCETYNA :

JABŁKA > borówka czarna, jeżyna, morela, truskawka, winogrona czarne, wiśnia  

Za co cenimy kwercetynę? Za jej właściwości przeciwalergiczne (razem z solami wapnia stosowana jest pomocniczo w leczeniu alergii), za właściwości przeciwzapalne, za właściwości przeciwutleniające, za zmniejszanie skutków napromieniowania (ważne przy radioterapii!) oraz za zmniejszanie ilości HIALURONIDAZY (czyli tzw."czynnika rozprzestrzeniającego" ułatwiającego rozsprzestrzenianie się substancji obcych i drobnoustrojów w organizmie!). 

  • Jabłko to cenne źródło EPIKATECHINY, która podobnie ja kwercetyna należy do POLIFENOLI. Zawiera jej więcej niż żurawina świeża, truskawka, morela świeża, borówka czarna.
EPIKATECHINA:

JABŁKA > żurawina świeża, truskawka, morela świeża, borówka czarna 

Za co cenimy EPIKATECHINĘ? Za jej właściwości przeciwutleniające (tj.zapobiegające starzeniu się komórek, powstawaniu nowotworów i chorób sercowo-naczyniowych), za właściwości antymutagenne (ważne w prewencji nowotworów), za hamowanie powstawania blaszki miażdżycowej oraz za zmniejszanie ryzyka pojawienia się guzów nowotworowych. 

Dużo tego! Mam nadzieję, że przedstawiłam wystarczająco dużo argumentów by namówić Was do chrupania jabłek! ;) Nawet twardziele jedzą jabłka!


A teraz odpowiedź na pytanie "Ze skórką, czy bez?"

Odpowiem tak: Pozbawiając jabłko skórki tracimy wiele cennych składników (patrz niżej), choć z drugiej strony jeśli chcemy jeść owoc ze skórką wybierajmy te od sprawdzonych, małych producentów oraz z upraw ekologicznych (zmniejszamy wtedy ryzyko zjedzenia szkodliwych pestycydów). 

Co tracimy przez obieranie jabłka ze skórki?

* sporą dawkę błonnika pokarmowego-w skórce znajduje się PONAD POŁOWA tego cennego składnika!!!
* witaminy i składniki mineralne, które w największych ilościach występują tuż pod skórką! 


Oprócz jabłek świeżych możemy dostarczać składników w nich zawartych poprzez picie SOKÓW JABŁKOWYCH! Już niedługo w osobym poście odpowiem na pytania:

* jaki sok jest lepszy: KLAROWANY, czy MĘTNY
* jakie są różnice pomiędzy SOKIEM, NEKTAREM, a NAPOJEM
* czy nazwa "SOK 100%", "PRAWDZIWY SOK" daje nam 100% gwarancji na wypicie soku wysokiej jakości
* jak czytać skład soków, nektarów, napojów i na co zwracać uwagę?


 Soki jabłkowe wysokiej jakości od polskiego producenta! OGRODY SABINU